Święta dla każdego oznaczają coś innego. Niektórzy rozpatrują je przez pryzmat Misterium, inni przez pryzmat czasu rodzinnego, są i tacy którzy czekają na dobrą wyżerkę (pozdrowienia dla niektórych studentów). Ale niemalże dla wszystkich jest pewien element wspólny. Jest to dzień wolny.
Mistrzem patelni czy odkurzacza nie jestem, ale mimo to lubię sobie odpocząć po znojach codzienności. A jeśli relaks, to (w moim przypadku) bezwarunkowo przy piwie. Wybór padł na Dzień Wolny – pszeniczniaka zakupionego bezpośrednio na stoisku Browaru Za Miastem podczas Targów Piwa w Łodzi. Wszystko się zgadzało tematycznie – i nazwa, i etykieta. Efekt jak na załączonym obrazku. Co było w butelce? Piwo uwarzone bardzo poprawnie. Jego barwa była pomarańczowa, nieprzezroczysta. Wieńcząca je wolno opadająca, biała piana, która była średniej wysokości, gęsta i drobnopęcherzykowa. W zapachu klasyka – możemy poczuć pszenicę ozdobioną aromatem banana i goździków. Gdzieś w bardzo głębokim tle wyczułem cytrusy, ale może to być efekt przemęczenia 😉 Smak słodkawy z lekką goryczką i kwaskiem w finiszu. A pierwsze skrzypce grają w nim pszenica, goździki i banan. Ciało pełne, średnio gazowane. Polecam osobom, które rozpoczynają swoją przygodę ze stylami innymi niż niesławne choć słynne jasne pełne.
Pozdrawiam,
Piotrek